Przez chwilkę nas tu nie było, ale juz teraz ruszamy dla Was z kolejnymi nowościami.. o tym co DZIEJE SIĘ W OTWOCKU i okolicach staramy się informować Was na bierząco. Zaczynamy!
Nowe mieszkania na sprzedaż w Otwocku. W Otwocku dostępnych jest 76 ofert nowych mieszkań znajdujących się w 1 inwestycji deweloperskiej. Deweloperzy w Otwocku mają w sprzedaży nowe mieszkania powierzchniach od 27 do 72 m², w tym: kawalerki - 9 lokali. mieszkania 2-pokojowe - 32 lokale. mieszkania 3-pokojowe - 22 lokale.
W tym samym czasie i miejscu zaginęli dwaj nastolatkowie. Od blisko tygodnia nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Najbliżsi czekają na ich powrót. Policjanci z Otwocka (woj. mazowieckie
Holendrzy proszą o azyl w Polsce. Dramatyczna sprawa 16-miesięcznej Olivii. Zobacz, gdzie najsmaczniej zjesz w Otwocku. Przygotowaliśmy listę firm z branży gastronomicznej, które są w okolicy. To puby, burgerownie, cukiernie, palarnie kawy.
Dzieje się w Otwocku. April 20, 2016 · # badboyscud # meczowo # turniej # dlapawła # wszyscyzajednego # charytatywnyturniej # dziejesięwwólce # dziejesięwotwocku
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Co warto zobaczyć w Otwocku? W Otwocku jest wiele miejsc, które warto odwiedzić. Już sama tablica przy wjeździe do miasta głosi, że Otwock miasto z dobrym klimatem. Niegdyś modne letnisko, w którym wypoczywał sam Piłsudski. Dzisiaj to typowy cel wypadów za miasto. Lecz dla każdego jest miejscem zwiedzania i wypoczynku. Jest to miasto, obok którego nie da się przejść obojętnie. 1. „Czarna Dziura„ Najpopularniejsza atrakcja Otwocka. Jest to jedyne miejsce w Polsce gdzie w ścisłym centrum miasta znajduje się wielki dół wypełniony wodą. Jest to niesamowity widok zatykający dech w piersiach, każdy kto widział krater może powiedzieć, że na pewno chce zobaczyć go jeszcze raz. 2. Dom uzdrowiskowy Budynek wzniesiono w latach 1927-1933 miał się w nim mieścić dom uzdrowiskowy, zakład kąpielowy, kasyno z grami hazardowymi, które przynosiło miastu niemały przychód. Na wybudowanie ogromnego gmachu mieszczącego tyle atrakcji dla wczasowiczów, Magistrat zaciągnął bardzo wysoki kredyt u amerykańskiej firmy. Miejsce stało się deficytowe, a władze miasta Warszawa nie zgodziły się na utworzenie ‘’domu gry’’ w uzdrowisku w Otwocku. Głównym powodem tej decyzji zapewne była nieprzychylność opinii publicznej. Nowo wybudowany budynek funkcjonował jako dom uzdrowiskowy mieszczący restauracje, kawiarnie, sale balową oraz sale teatralną. Mieściła się tam również sala do gier niehazardowych, kino i pokoje do wynajęcia. W roku 1935 na schodach nakręcono kilka początkowych scen do filmu Manewry miłosne z Tolą Markiewiczówną i Aleksandrem Żabczyńskim. Miejsce z taką historia jest idealne do podziwiania, tym bardziej, że okoliczności przyrody są piękne. 3. Park Miejski przy Domu uzdrowiskowym W 1924 roku Magistrat miasta Otwocka wykupił, od właściciela dóbr otwockich hr. Władysława Jeziorskiego dwie duże działki, z przeznaczeniem na park miejski. Projekt parku miejskiego opracował ogrodnik Wacław Tański. Początkowy projekt został później nieco zmieniony przez innego architekta jakim był Stanisław Zadora-Żarski. Umieścił plan zagospodarowania parku, gdzie na pierwszym planie została umieszczony basen wraz z fontanną otoczony pięknymi kwietniami. Piękny obiekt został wykończony posadzonymi tujami w półkolistym kształcie oraz rzeźbą Józefa Piłsudskiego według projektu Stanisława Szreniawy –Rzeckiego. Pomnik przetrwał wojnę lecz zniknął w nieznanych okolicznościach w 1948 roku. Obecnie Park miejski jest rewitalizowany i projekt przewiduje ograniczenie do minimum wycinkę drzew i krzewów oraz oszczędne gospodarowanie tymże terenem. Wszystkie elementy będą posiadały powtarzający się motyw stylu świdermajer. 4. Śladami Żydów Wspomnieniem jest muzealna kolekcja poświęcona Żydom, Żydzi byli niegdyś tam bardzo liczną społecznością. Nie tylko wypoczywali w Otwocku, lecz w pierwszej kolejności walczyli oni z gruźlicą. To właśnie dla nich budowali pensjonaty, synagogi i domy modlitwy. Wszystko zmieniła II wojna światowa. Zamiast przybywających w stronę otwocka Żydowskich letników, przybywali uciekinierzy przed nadchodzącym hitleryzmem z Niemiec. Jesień 1940 będzie do końca życia wspominana jako najgorsza jesień ich czasów. Biorąc pod uwagę fakt, że w Otwocku mieszkało ok. 15 tys. Wyznawców judaizmu była to ogromna rewolucja. W 1942 roku, Żydzi zostali masowo wypędzani z domu i rozstrzeliwani. Warto dodać, że ginęli również pensjonariusze, ale większość została wywieziona do obozu pracy w Treblince. Tą okrutną zbrodnie na Otwockich Żydach przypomina nam kamień, a zarazem mogiła zbiorowa przy ul. Reymonta w Otwocku. 5. Muzeum Ziemi Otwockiej Założycielem muzeum w Otwocku był Michał Elwiro Andriolli. Muzeum zostało otwarte w 1994 roku i do 1996 roku zbiory prezentowane były w piwnicach Otwockiego ratusza. Muzeum zbiera i prezentuje eksponaty historyczne, które dotyczą kultury miasta i ziemi otwockiej. W roku 1996 muzeum otrzymało od władz miasta piękny budynek na skraju Soplicowa. Pomieszczenia dostosowano do potrzeb ekspozycji. Dzisiejszego dnia muzeum ma w swych zbiorach kilka tysięcy eksponatów sięgających czasami aż do paleolitu i najmłodsze niemal obecne. Muzealny budynek mieści również siedzibę galerii sztuki, która nosi imię otwockiego malarza Bogdana Stodolnego. Przez całe lata muzeum przyjmuje setki osób przyjeżdżających oglądać piękne wystawy. 6. Cud rzeczny, czyli rzeka Świder Na pograniczu dwóch miast Otwocka i Józefowa znajduje się rzeka Świder. Jest to jedyna rzeka w Polsce o tak krystalicznie czystej wodzie. Wspaniałe miejsce na wypoczynek. Cisza, spokój. Można znaleźć miejsca bez ludzi. 7. Otwocka Plaża Miejska Tą atrakcję dedykujemy osobom, które chcą spędzić czas wygrzewając się w słoneczku i oczywiście dla naszych pociech. To świetne miejsce alby na łonie natury odpocząć od miejskiego zgiełku. Położona jest w pobliżu dawnego mostu kolei wąskotorowej, przy ulicy Turystycznej w Otwocku. Wczasowicze mogą korzystać z leżaków, kocy, parasoli oraz sprzętu sportowego. 8. Mini Zoo Otwock W Otwocku zostało otwarte pierwsze mini zoo, w którym zwierzątka możemy dotknąć, pogłaskać i nakarmić, oczywiście pod okiem opiekuna. Jest to cudowne doświadczenie dla dzieci będących w zoo po raz pierwszy minizoo. Opiekun uczy dzieci obchodzić się ze zwierzątkami i się nimi zajmować. W wakacyjny czas będzie to idealny moment, na rozwijanie nowych pasji i uczenia się obowiązkowości. 9. Willa Julia W Otwocku na ul. Warszawskiej możemy znaleźć piękną budowlę o nazwie Willa Julia. Jest to oryginalna, murowana i wzniosła budowla z wieżą widoczną z dużej odległości. Wiadomości donoszą, że w roku 1905 roku właścicielem willi był niejaki Aleksander Kowalski, który w domu drewnianym przy wieży otworzył punt apteczny, a z samej wieży zrobił inhalatorium. Na swej posesji wzniósł duży drewniany budynek oraz pijalnie wody mineralnej Motor. Willa jednaj na początku XX wieku przeszła we władanie dr Gotliba Kremer, był on psychiatrą i dyrektorem zakładu psychiatrycznego dla Żydów w Zofiówce. Obecnie willa jest wpisana do rejestru zabytków nr 992-80-o6-14 i objęta pełną ochroną konserwatorską. 10. Kościół św. Wincentego a Paulo w Otwocku Początkowo w miejscu kościoła znajdowała się murowana kaplica w neogotyckim stylu, wybudowana w roku 1892 według projektu Władysława Marconiego. Właścicielem darowanego terenu był Zygmunt Kurtz, który był zarazem właścicielem Otwocka Wielkiego. Kaplica została poświęcona 31 lipca roku 1892, a w 1902 roku przebudowano ją i powiększono. Kościół znajduje się przy ulicy Kopernika 1 w Otwocku i jest to miejsce godne zobaczenia.
Czy wiesz, że w Polsce istnieje mnóstwo miejsc, do których boją się zajrzeć nawet najlepsi egzorcyści? Jednym z najbardziej przerażających jest „Zofiówka” – kompleks kilku budynków w Otwocku pod Warszawą. Dzieje tego miejsca, które dawniej było Zakładem dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów, przyprawiają o ciarki. W czasach wojny zamordowano tam ponad 100 osób, których duchy do dziś nawiedzają mury „Zofiówki”. Dlaczego nocą słychać w budynku przeraźliwe odgłosy i jęki? Sprawdź, jakie tajemnice kryje opuszczony zakład „Zofiówka”.Jeśli szukasz więcej artykuł i informacji historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z ciekawostkami. „Zofiówka” w Otwocku – najbardziej nawiedzone miejsce w Polsce? Kiedy „Zofiówka” była miejscem przyjaznym dla chorych… Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów w Otwocku najpierw znajdował się przy ulicy Wólczańskiej, a później przy ulicy Jana Kochanowskiego. Co ciekawe, ogromny teren na jego wybudowanie wykupiono dzięki sprzedaży biżuterii. Budowę obiektu nadzorował Samuel Goldflam, słynny polski lekarz neurolog. Właśnie on został później kierownikiem szpitala i zarządzał nim od 1908 aż do 1926 roku. Jego następcą był Gotlib Kremer, a później Rafał Becker (polski lekarz psychiatra żydowskiego pochodzenia). W 1932 roku dyrektorem szpitala został z kolei psychiatra Jakub Frostig. Swoją nazwę („Zofiówka”) szpital zawdzięcza niejakiej Zofii Endelmanowej – właśnie ona ofiarowała założycielom szpitala drogocenną biżuterię, dzięki której udało się go wybudować. Na początku budynek wyposażony został w niecałe 100 łóżek. Następnie zaczęto powiększać go o kolejne pawilony, w tym przeznaczone tylko dla kobiet. W 1935 roku szpital był już ogromnym zakładem, mieszczącym prawie 300 łóżek dla pacjentów. Do budynku zaczęło przybywać coraz więcej chorych psychicznie Żydów. Ich leczenie finansowane było po części przez rodziny pacjentów, a także gminę prowincji, skąd pochodzili chorzy. Warto dodać, że w tamtych czasach leczenie schorzeń na tle psychicznym i nerwowym było zupełną nowością. Aby pomóc pacjentom zwalczyć chorobę psychiczną, w zakładzie stosowano terapię w postaci… pracy. W latach 30-stych „Zofiówka” była największym tego typu sanatorium w Otwocku, gdzie pacjenci szczęśliwie „przywracani” byli społeczeństwu. Niestety, w ciągu kilku lat wszystko miało się drastycznie zmienić. „Eliminacja życia niewartego życia” Podczas okupacji Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów znajdował się na terenie getta „Kuracyjnego” w Otwocku. Dlatego też od początku 1940 roku miejsce przestało być przyjazne dla żydowskich pacjentów. Chorzy zaczęli głodować. Warunki, w których przebywali, znacznie się pogorszyły. Na terenie Guberni budynek ów stał się z czasem jedynym szpitalem, w którym leczono umysłowo chorych Żydów. Władzę nad zakładem przejął Jost Walbaum – nazistowski lekarz, a także kierownik wydziału zdrowia w rządzie Generalnego Gubernatorstwa. Rok później w „Zofiówce” było już 350 pacjentów. Podczas likwidacji getta w Otwocku (1942 rok) doszło w zakładzie do okropnych wydarzeń. Jak podaje serwis turystyczny miasta Otwock, rozstrzelano w „Zofiówce” łącznie 108 chorych, a także 3 lekarzy. Niektórzy zostali wciśnięci do wagonów. Inni uciekli bądź popełnili samobójstwo. Dlaczego naziści zabijali pacjentów „Zofiówki”? Była to bowiem część programu III Rzeszy, który realizowano w latach 1939-1944. Program ten polegał na „eliminacji życia niewartego życia”. W ramach całej akcji mordowano ludzi chorych na schizofrenię, a także osoby niepoczytalne, przebywające w zakładach opiekuńczych więcej niż 5 lat czy cierpiące na padaczkę. Niemcy ulokowali wszystkich pacjentów wraz z personelem zakładu „Zofiówka” do pawilonu nr I. Właśnie tam zginęło najwięcej ofiar. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat Vito Corleone? Co stało się z zakładem dla chorych psychicznie Żydów? Na terenie „Zofiówki”, w ramach niemieckiej akcji Lebensborn, powstał później ośrodek opiekuńczo-charytatywny. Była to specjalna instytucja, w której rodzić się miały niemieckie dzieci „czystej krwi”. Niemcy chcieli stworzyć w budynku warunki do „odnowienia krwi niemieckiej”, odpowiednio selekcjonując potencjalnych mężczyzn i kobiety do rozmnażania. „Zofiówka” zmieniła swoją nazwę na „Lebensborn Ostland”, łącząc się z sanatorium „Brijus” w jeden kompleks budynków. Naziści przejęli go po zlikwidowaniu otwockiego getta. Budynek został wyposażony w rzeczy, które zrabowano z getta warszawskiego. W środku „nowej Zofiówki” wygospodarowano miejsce dla ok. 100 przyszłych matek i 150 dzieci. Według Generalnego Gubernatorstwa prowadzonego przez SS była to placówka wzorcowa, w której rodzić się miały wyłącznie dzieci krwi aryjskiej. Zakład, poza „produkowaniem” niemieckich dzieci, germanizował również dzieci pochodzenia polskiego. Takie dzieci przechodziły proces germanizacji, zanim trafiły do niemieckich rodzin, które je adoptowały. Po wojnie w „Zofiówce” leczeni byli pacjenci chorzy na gruźlicę. Ośrodek zmienił wówczas nazwę na Sanatorium im. Stefana Okrzei. Od 1956 roku kurowali się tam młodzi pacjenci, a od 1968 roku zakład przyjmował również dorosłych. Pod koniec lat 80-tych pierwotna nazwa szpitala wróciła podobnie, jak wróciło jego przeznaczenie. Znów leczyli się w nim pacjenci chorzy nerwowo i psychicznie, jednak głównie same dzieci. Z czasem kuracjuszami „Zofiówki” stali się również dorośli alkoholicy, młodzi narkomanie czy chorzy psychicznie ludzie. Czy „Zofiówka” w Otwocku naprawdę została opuszczona? Paranormalne historie w Zakładzie dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów Ośrodek zamknięty został pod koniec lat 90-tych. Od tamtej pory budynek stoi mroczny i pusty. Z dnia na dzień popada w coraz większą ruinę. Jedyne, co pozostało po dawnej „Zofiówce”, to roztrzaskane kafelki czy odpadający tynk. W środku nie ma już prawie nic – wszystko rozkradziono lub zniszczono. Jest jednak coś, co pozostało w zniszczonych, popękanych murach. Przeszywający chłód i mroczne legendy, które do dziś dają o sobie znać odwiedzającym miejsce turystom. Oto kilka najpopularniejszych mrocznych opowieści. Do sanatorium w Otwocku prawdopodobnie trafiła kiedyś pewna zakonnica, która wróciła z misji w Afryce. Zachorowała na schizofrenię, którą w „Zofiówce” próbowano wyleczyć. Niestety, kobieta po kilku tygodniach leczenia popełniła samobójstwo. „Zofiówka” ponoć wybudowana została na terenie dawnego cmentarza. Zapiski pochodzące z 1958 roku, które prowadzone były przez pracujące w zakładzie pielęgniarki, wskazywały na to, iż w budynku regularnie dochodziło do paranormalnych zjawisk. Często słychać było należące do nikogo kroki, a niektóre z przedmiotów samodzielnie się przestawiały. Pacjentom często przesuwały się kołdry, a czasami chorzy mieli wrażenie, że ktoś ich… dusi. Dopiero interwencja księdza-egzorcysty sprawiła, iż nadprzyrodzone moce zniknęły. Badacz Michał Stonawski w swojej książce „Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń” opisuje, iż otwocka „Zofiówka” to najbardziej nawiedzone miejsce w Polsce. Stonawski uznał, iż odpowiedzialna jest za to przerażająca historia związana z mordowaniem Żydów, których duchy wciąż zdają się egzystować w opuszczonym budynku. Jedna z legend głosi, że w Zakładzie dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów samobójstwo popełnił niejaki nauczyciel. Zakochał się ponoć w jednej z uczennic, która nie odwzajemniła jego uczucia. Duch nauczyciela do dziś błąkać się ma między odrapanymi ścianami „Zofiówki”. Czy warto odwiedzić „Zofiówkę”? Opuszczone sanatorium w Otwocku jest dziś jednym z najbardziej nawiedzonych punktów na mapie Polski. Zjeżdżają się w to miejsce wyłącznie turyści, którzy głodni są niecodziennej rozrywki i adrenaliny. Umówmy się. „Zofiówka” nie jest miejscem specjalnie przystosowanym do zwiedzania. Nie można oglądać budynku z przewodnikiem. Istnieje też ryzyko, że budowla pewnego dnia nagle się zawali. Wewnątrz trafić można również na nieprzyjemne towarzystwo w postaci bezdomnych i alkoholików. Wszędzie znajdują się porozbijane butelki i mnóstwo śmieci, a na ścianach pełno jest dziwacznych malunków. Czy warto odwiedzić to miejsce? Jeśli masz odwagę, na pewno warto będzie się tam wybrać. Sugeruję jednak nie krzątać się po budynku samopas. Zdecydowanie rozsądniej będzie wyruszyć na eksplorację „Zofiówki” z większą grupą ludzi. Zwiedzanie budynku za dnia również będzie lepszym pomysłem niż szukanie wrażeń w nocy. W kilku częściach byłego szpitala, do których można się oczywiście dostać, wyobraźnia może spłatać niejednego psikusa. Nie da się ukryć, klimat miejsca jest przerażający. Warto więc odpowiednio przygotować się na taką nietypową wyprawę. I nigdy nie zwiedzać tego typu obiektów samotnie. Autor: Paulina Zambrzycka Bibliografia: Kidger Rebecca E.: Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach, Wydawnictwo Rea, Konstancin-Jeziorna 2012 Robert David Chase: Nawiedzenia. Historie prawdziwe, Wydawnictwo Replika, Poznań 2019 Stonawski Michał: Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2020 Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 100,0% czytelników artykuł okazał się być pomocny
„Jakżebym chciał wiernie i dokładnie opisać ten dzień, opisać tak plastycznie, żeby każdy był w stanie uzmysłowić sobie, jaką gehennę przeżyli ludzie w ten przeklęty dzień, gdy nagle przekonali się, że się dali oszukać” – pisał policjant z getta w Otwocku, Calek Perechodnik. 19 sierpnia 1942 roku żydowska społeczność miasta przestała istnieć. "Dzielnica żydowska. Niemcom i Polakom wstęp wzbroniony". Brama getta w Otwocku, ul. Andriollego. Zbiory ŻIH Gdy w marcu 2017 r. rozpoczynała się budowa galerii handlowej w centrum Otwocka, należało przeprowadzić rozpoznanie archeologiczne na terenie opustoszałego placu po dworcu autobusowym[1]. Jednakże w istocie były to prace prowadzone w obrębie nieistniejących ulic Targowej oraz Krzywej. Jak to się stało, że ulice zniknęły, a gęsty niegdyś od zabudowy kwartał śródmieścia zamienił się w pustawą przestrzeń? Odpowiedzi na to pytanie musimy szukać w latach 1939-1942, które na zawsze odmieniły oblicze miasta. Miasta zamieszkałego przed wojną przez ponad dziesięć tysięcy Żydów, którzy stanowili około 55% ludności, nie wspominając o znacznej liczbie letników i kuracjuszy przebywających tu okresowo. Miasta, niczym księżyc, o dwóch stronach rozgraniczonych nadwiślańską linią kolejową, gdzie, jak wspominał poeta Symcha Symchowicz, „po jednej stronie ludzie żyją w czystych przestronnych domach okolonych drzewami i dywanami kwiatów, kiedy tam całe rodziny ściśnięte są w jednym lub dwu pokojach, w brudzie i biedzie”[2]. Jednak wobec śmierci wszyscy są równi, a ta nadeszła we wrześniu 1939 r. Nie była to śmierć nagła i niespodziewana, ale typowa dla XX wieku: stopniowa, systematyczna i dobrze zaplanowana. Wrzesień 1939 r. przyniósł grabieże, konfiskaty mienia oraz pobicia i różne formy ataków. W październiku spalono otwockie synagogi. Od listopada Żydzi na terenie Generalnego Gubernatorstwa musieli nosić opaski z gwiazdą Dawida. W grudniu, bez rozróżniania po której stronie torów kto mieszka, na całą żydowską społeczność Otwocka nałożono kontrybucję w wysokości stu tysięcy złotych. Należy przy tym zwrócić uwagę, że miasto pozbawione kuracjuszy straciło ekonomiczne podstawy swojego bytu. Problemy finansowe widać na przykładzie budżetu miasta, które straciło ćwierć miliona złotych wpływów z samej opłaty klimatycznej, przy jednoczesnym wzroście wydatków na opiekę społeczną, co doprowadziło do rosnącego z roku na rok deficytu budżetowego. Możliwość ewentualnej przeprowadzki, czy dojeżdżania do pracy sparaliżował, wprowadzony w styczniu 1940 r., zakaz korzystania z kolei. Kolejne rozporządzenia władz okupacyjnych pogarszały sytuację. Od początku roku 1940 Judenrat musiał codziennie oddawać do dyspozycji niemieckiej administracji grupę około 100 przymusowych robotników. Wiosna minęła bez rewelacji. Latem Judenrat dostał nakaz zorganizowania grupy mieszkańców, która trafiła do obozów pracy przymusowej na Lubelszczyźnie. W większości były to osoby niezdolne wykupić się od wysyłki łapówką. We wrześniu nakreślono granice przyszłej tzw. Dzielnicy Żydowskiej. Ostatecznego kształtu nabrała 4 listopada 1940 r., stając się drugim co do wielkości gettem w dystrykcie warszawskim. Przez getto otwockie przeszło około czternaście tysięcy osób. Składało się z trzech części – miasteczkowej i środkowej (połączonych przejściem przez tory) oraz kuracyjnej. Na terenie tej ostatniej znajdował się zakład psychiatryczny dla Żydów „Zofiówka”, popularny ostatnimi czasy wśród amatorów urbexu, czyli eksploracji opuszczonych nieruchomości[3]. Dalej sprawy potoczyły się zgodnie ze wcześniej nakreślonym schematem. Oddajmy głos Calkowi Perechodnikowi: „Getto rozpoczęło się dość niewinnie, nie było ogrodzone, wolno było wychodzić, obszar był dość duży, mieszkań ani żywności nie brakowało. Powolutku jednakże powstał parkan dookoła getta, zabroniono opuszczać Żydom getto pod groźbą kary śmierci, ale w rzeczywistości zakaz początkowo istniał tylko na papierze”[4]. W styczniu 1941 r. dzielnice getta zostały zamknięte i wprowadzono przepustki, które zostały unieważnione pod koniec maja pod pretekstem pojawienia się przypadków zachorowania na tyfus plamisty. Wiosna minęła bez rewelacji. 22 czerwca rozpoczęła się operacja Barbarossa i prąca na wschód niemiecka machina wojenna potrzebowała przymusowych robotników. Panowało przekonanie, że dopóki się pracuje dla okupanta w szopach (zakładach produkcyjnych), dopóty jest się potrzebnym, a co za tym idzie, bezpiecznym. Tymczasem sytuacja w otwockim getcie pogarszała się. O ile sosnowy las położony na piaszczystej glebie dawał świetne rezultaty w zakresie leczenia chorób płuc, o tyle zupełnie nie nadawał się do produkcji rolnej. Szmuglowanej, przez zamknięte granice dzielnicy, żywności nie wystarczało, zresztą coraz trudniej było ją kupić, z powodu braku pracy, a co za tym idzie, stałych dochodów. Aby przeżyć, Żydzi starali się sprzedać resztki majątku. Pod koniec 1941 r. pojawiły się przypadki śmierci głodowej. Wiosna minęła bez rewelacji. Latem obok stacji kolejowej wytyczono teren na zakład stolarski. Obok torów kolejowych, aby łatwiej było ładować zgromadzone produkty. W skład warsztatu wchodzi starannie ogrodzony drutem kolczastym plac. 19 sierpnia 1942 roku Otwock o godzinie siódmej rano jest miastem polsko-żydowskim. O północy już nie. Bocznica kolejowa w Otwocku 19 sierpnia 1942 roku. Żydzi siedzą na ziemi,oczekując na transport do Treblinki. Zdjęcie zrobione z przejeżdżającego pociągu. „Na placu siedzi 8000 ludzi z ogólnej ilości mieszkańców. 8000 ludzi, którzy w przeważającej większości sami się stawili. Żona spogląda na mnie niemymi oczyma, nic prawie nie mówi, ale to spojrzenie…” – pisał Calek ŻIH Przejmującą relację z otwockiego getta, jedno z najbardziej znanych świadectw o Zagładzie, pozostawił po sobie Calek Perechodnik, policjant założonej przez Niemców policji żydowskiej, przedwojenny inżynier, którego żona była współwłaścicielką miejscowego kina. Pozostały tylko kamienie: W 75. rocznicę likwidacji getta odsłonięto kamień pamiątkowy na skwerze Pamięci Żydów Otwockich (widły ulic Andriollego i Świderskiej). W 1949 roku przy ulicy Reymonta (na rogu z ul. Dłuskiego) umieszczono duży głaz granitowy. Pomnik upamiętnia jedno z miejsc masowych egzekucji z okresu likwidacji getta. O cmentarzu w Anielinie młodzież przygotowała w tym roku film Otwocki cmentarz żydowski (1. miejsce w Polsce w międzynarodowym konkursie ESJF/ Centropa Youth Storytelling Competition) Do 1916 roku, to jest do roku uzyskania przez Otwock praw miejskich, tereny te podlegały pod żydowską gminę wyznaniową w Karczewie i tam znajduje się najstarsza nekropolia w okolicy. Zdjęcia obrazujące stan aktualny cmentarza w Karczewie: Zobacz program tegorocznych obchodów rocznicy zagłady gett w Otwocku, Falenicy i Rembertowie na Facebooku Bibliografia: Sebastian Rakowski, Aby ślad nie pozostał… Żydzi otwoccy – zagłada i pamięć, Towarzystwo Przyjaciół Otwocka, Otwock 2012. Marian Kalinowski, Żydzi otwoccy 1916-1942, Otwock 2002. Calek Perechodnik, Spowiedź, oprac. David Engel, Ośrodek KARTA, Warszawa 2018. Symcha Symchowicz, Pasierb nad Wisłą, Towarzystwo Więź, Warszawa 2005. Przypisy: Cytat w leadzie: Calek Perechodnik, Spowiedź, oprac. David Engel, Warszawa 2018, s. 60. [1] Aleksandra Czajkowska, Wykopali kupieckie skarby…, „Linia Otwocka”, (dostęp r.) [2] Symcha Symchowicz, Pasierb nad Wisłą, Warszawa 2005, s. 158. [3] Noc w nawiedzonym szpitalu psychiatrycznym - Zofiówka Urbex History, kanał Urbex History, (dostęp r.) [4] Calek Perechodnik, dz. cyt., s. 29.
Strajki i braki kadrowe zmuszają linie lotnicze do anulowania tysięcy lotów i powodują wielogodzinne kolejki na głównych lotniskach. Oto, co dzieje się obecnie u najważniejszych przewoźników w lotnicze i lotniska zmagają się ze zwiększonym popytem na podróże lotnicze po pandemii. Jednocześnie nie mogą na to wzmożone zainteresowanie odpowiedzieć pozytywnie, gdyż brakuje im pracowników – zarówno na pokładach samolotów, jak i w obsłudze naziemnej. W czasie pandemii z branży lotniczej w Europie mogło odejść nawet 600 tys. strajkująW poniedziałek rozpoczął się strajk w tanich liniach lotniczych Ryanair. O tym, że załogi hiszpańskie będą protestować przez prawie połowę miesiąca, pisaliśmy tutaj. Strajkiem będzie objętych 10 lotnisk w załoga pokładowa easyJet planuje w lipcu strajkować przez dziewięć dni, żądając 40-proc. podwyżki ich wynagrodzenia podstawowego. Obecnie jest ono znacznie niższe niż w krajach takich jak Francja i Niemcy – wynika z informacji podanych przez związki także: To będzie lato paraliżu na lotniskach w całej Europie. Wyjaśniamy, dlaczegoLinie dochodzą do porozumieniaNa szczęście nie u każdego przewoźnika sytuacja jest na ostrzu noża. Na 3,7-proc. podwyżkę dla pilotów zgodził się w czerwcu Norwegian kolei skandynawskie linie SAS i związki zawodowe pilotów osiągnęły porozumienie płacowe 19 lipca, kończąc 15-dniowy strajk. Na skutek protestu odwołano 3700 lotów, krzyżując plany ponad 380 tys. podróżnym. Linie lotnicze oszacowały, że akcja protestacyjna kosztowała je ponad 145 mln dol (141 mln euro).Także holenderski oddział linii Air France-KLM zawarł w połowie lipca układ zbiorowy ze związkami zawodowymi. Umowa obejmuje dwustopniową podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 4 proc. dla załogi naziemnej z minimalną miesięczną podwyżką w wysokości 80 niemiecki związek reprezentujący personel naziemny Lufthansy domaga się co najmniej 350 euro miesięcznie przez ponad 12 miesięcy. Podwyżka ma na celu złagodzenie skutków gwałtownej inflacji – podaje agencja Reuters. W liście do rady nadzorczej, do którego dotarła agencja, związki zawodowe podkreślały, że obecna sytuacja jest winą samego przewoźnika, który w czasie pandemii zwolnił zbyt wielu którego załogi pokładowe strajkują w Hiszpanii, poinformował 21 lipca, że osiągnął pięcioletnie porozumienie ze związkami zawodowymi reprezentującymi pilotów we Francji i właśnie na Półwyspie Iberyjskim. Umowy obejmują powrót do wynagrodzeń sprzed COVID i „pozwalają na poprawę płac i inne korzyści poza pełnym zwrotem wynagrodzeń pilotom Ryanair z siedzibą we Francji i Hiszpanii” – podała linia lotnicza w wielkie lotnisko ogranicza loty. Nie radzi sobie z liczbą pasażerówEmilia DerewienkoStarsza Redaktorka 300Gospodarki. Specjalizuje się w tematyce transportu, a zwłaszcza lotnictwa cywilnego. Wcześniej przez cztery lata była redaktor prowadzącą portalu który współtworzyła od podstaw, a także redaktorką serwisu
Skrytka, w której Sabina i Aleksander Smolakowie ukrywali podczas II wojny Moshe Bajtla. Fot. Łukasz Kubacki z Działu Zbiorów MHP Wykonaną z cegieł, głęboką na 135 cm skrytkę pod posadzką stodoły odkryto przypadkowo podczas prac porządkowych wz. z budową autostrady w Otwocku pod Warszawą. Sabina i Aleksander Smolakowie ukrywali tam podczas wojny Żyda Moshe Bajtla. Elementy skrytki trafią do Muzeum Historii IPN dr Mateusz Szpytma powiedział w piątek PAP, że o odkryciu skrytki poinformowała wnuczka Sabiny i Aleksandra Smolaków, Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Skrytka znajdowała się w stodole w gospodarstwie jej dziadków w Otwocku, w której podczas II wojny ukrywali oni Żydów. "Było to dla niej zaskoczeniem, ponieważ do tej pory rodzina uważała, że Moshe Bajtel, bo tak nazywał się ocalony przez państwa Smolaków, był ukrywany tylko na strychu" - powiedział PAP Szpytma. Dodał, że na znalezisko natrafiono podczas prac porządkowych związanych z oczyszczaniem terenu pod budowę autostrady. Jak wyjaśnił Szpytma, okazało się, że to była to profesjonalna skrytka umiejscowiona pod powierzchnią stodoły. "Ze wstępnych oględzin wynika, że było to rezerwowe miejsce na ukrywanie się w szczególnie niebezpiecznych momentach. Informację o znalezisku przekazałem Muzeum Historii Polski, które gromadzi przedmioty związane z naszą historią do swej powstającej ekspozycji. Jednocześnie wysłałem ekipę filmową IPN, by udokumentowała wygląd kryjówki przed jej rozmontowaniem. To niesamowite znalezisko, wykonana z cegieł, ze stropem kryjówka, poniżej linii posadzki stodoły. Należy podkreślić, że w Otwocku wyjątkowo wielu Żydów zostało uratowanych przez Polaków podczas II wojny" - mówił. Wnuczka Sprawiedliwych Joanna Bąk przyznała, że skrytka została odnaleziona zupełnie przez przypadek. "Mój dziadek zmarł w 1967 r. i przypuszczam, że od tego czasu nikt do tego miejsca nie zaglądał. Ta skrytka była ukryta i dopiero teraz przy sprzątaniu stodoły ją odnaleźliśmy. Dla mnie to był szok. To miejsce, w którym byłam tysiące razy, odwiedzając dziadków, i nie miałam świadomości, co się tam znajduje. I teraz dosłownie w ostatniej chwili udało się ją odnaleźć. Wejście do kryjówki było ukryte pod stosem drewna. Była tam taka skrzynka na stałe zrobiona i w tej skrzynce był zabity gwoźdźmi właz do tej kryjówki" - opowiadała. "Od razu zostały zrobione zdjęcia i wysłałam do syna ocalonego pytanie, czy słyszał o tej kryjówce. Potwierdził, że słyszał o niej od ojca, ale nie miał wiedzy, gdzie się znajdowała. Pan Moshe uciekał z Treblinki właściwie dwa razy. Trafił tam wraz z rodziną z otwockiego getta. Raz uciekł już z samego obozu, kiedy przez chwilę wyłączono prąd w drutach kolczastych go ogradzających. Niestety został ponownie złapany i znów wysłany do Treblinki. Tym razem udało mu się uciec z transportu. Szedł nocami przez trzy doby i dotarł do domu moich dziadków, których znał jeszcze sprzed wojny. Ponieważ był w opłakanym stanie, babcia od razu dała mu ubranie dziadka i ukryli pana Moshe" - relacjonowała Bąk. Jak mówiła, w domu oprócz dziadków i ich córki mieszkali jej pradziadkowie i dwóch braci babci, w sumie siedem osób, które ryzykowały życiem, pomagając. "Podstawowym miejscem ukrycia pana Moshe był strych, niewielka przestrzeń między sufitem a więźbą dachową, gdzie właściwie mógł głównie leżeć. Wieczorem kiedy wydawało się względnie bezpiecznie schodził na dół i spędzał czas z naszą rodziną. W odnalezionej skrytce ukrywał się zapewne w takich momentach wyjątkowego zagrożenia, ponieważ dom stał przy uczęszczanej trasie Warszawa-Lublin. W sumie dziadkowie ukrywali pana Moshe od lata 1942 do lata 1944 r. Po wojnie przeniósł się on do Łodzi, później wyjechał do Izraela, a następnie do Niemiec Zachodnich. Zmarł w 1997 r. W 2004 r. dziadkowie zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata" - powiedziała. Elementy odnalezionej skrytki trafią do Muzeum Historii Polski. "To niezwykle rzadkie znalezisko. Pod stertą drewna znaleziono taką drewnianą +wypustkę+, z zewnątrz wyglądającą jak takie pudło z desek. Okazało się, że jest też klapa, pod którą ukazało się pomieszczenie. Udało nam się wymontować właz do tej skrytki, czyli tę drewnianą klapę z okuciami, fragment futryny, do której były zamontowane i kawałki drabiny, która była w środku. Wewnątrz pomieszczenie było obmurowane cegłami, na górze miało takie żeliwne sztaby jako wzmocnienie stropu, na których położono cegły, podłoga była klepiskiem. Skrytka ma długość ok. dwa metry, szerokość ok. 160 cm, głębokość ok. 135 cm" - wyjaśnił Łukasz Kubacki z działu wystawienniczego MHP. Jak zaznaczył z punktu widzenia muzealnej kolekcji to wspaniały eksponat. "Teraz musimy jego elementy oczyścić i poddać konserwacji, bo drewno jest jednak w kiepskim stanie. Chcemy, by obiekt stał się częścią naszej wystawy stałej" - dodał Kubacki. (PAP) autor: Anna Kondek-Dyoniziak akn/ itm/
co się dzieje w otwocku